W ostatnich latach zaobserwować mogliśmy wysyp optyków i okulistów dziecięcych. Jeszcze kilkanaście lat temu produkcja oprawek dla najmłodszych była bardzo niszowym zajęciem, dzisiaj, z racji niesamowitego wzrostu zapotrzebowania na te produkty, konkurencja rośnie. 

Na rozwój krótkowzroczności, inaczej nazywanej miopią,  mają wpływ zarówno czynniki genetyczne jak i środowiskowe, przy czym te drugie w obecnych czasach mają dużo większe znaczenie. 

W 1864 roku holenderski okulista Donders zauważył, że przedłużona praca z bliska sprzyja wydłużaniu się gałki ocznej. Praca z bliska wiąże się z napięciem akomodacji oraz z konwergencją (inaczej zbliżeniem oczu).

Środowisko, w którym przebywasz, zmienia twoje ciało, nie inaczej jest w przypadku oczu.

Przywykliśmy myśleć o krótkowzroczności jako o konsekwencji czytania przy słabym świetle, oglądania telewizji. Rozumiemy, że nasz wzrok męczy się od zbyt długiego patrzenia w jeden punkt. A czy zastanawialiście się, kiedy nasze oczy odpoczywają? 

Odpowiedź znajdujemy w książce Katy Bowman, Move Your DNA. 

Spędzanie czasu na zewnątrz jest kluczem do sukcesu. Bardzo częste przebywanie na świeżym powietrzu (ok, jego jakość jest dyskusyjna, ale to osobny temat) daje efekt ochronny, powoduje, że genetyczna skłonność do krótkowzroczności nie dochodzi do głosu.

W jaki sposób? Czy to świeże powietrze tak działa? Promienie UV, a więc witamina D3? Naturalny Ruch? Badania naukowe mają to do siebie, ze rozpatrują każdy z tych aspektów osobno. Z całą pewnością, wszystkie te czynniki mają na nas zbawienny wpływ, co jednak nie oznacza, że wystarczy wyjść z tabletem na spacer. W przypadku oczu bardzo ważne jest również patrzenie w dal. Wtedy to nasze mięśnie około gałkowe rozluźniają się. Spacer, luźna zabawa na dworze to wspaniały relaks dla oczu. Patrząc w dal nie skupiamy uwagi tak często jak w przypadku krótkich lub średnich dystansów, i to właśnie częstotliwość  ma w przypadku mięśni otaczających gałki oczne duże znaczenie.

 Nasze życie w ostatnich kilkudziesięciu latach zmieniło się radykalnie. Rozwój technologii, mediów, zmiana sposobu życia. Nasze dzieciństwo wypełniała zabawa na dworze, a do szkoły w większości docieraliśmy pieszo. Dzisiaj nasze dzieci praktycznie nie spacerują, od czasu do czasu bawią się na placu zabaw.

Nasze ciało adaptuje się do sytuacji w których przebywa najczęściej.  Skoro 90% naszego czasu spędzamy w pomieszczeniach zamkniętych, nasze oczy przyzwyczajają się do widzenia na krótkich i średnich dystansach, kosztem długich. Konsekwencją tego są nie tylko fajne okulary, ale niestety utrata cennych umiejętności, brak odpoczynku. 

Chodzenie ma znaczenie.Wielką wartość ma w tym aspekcie kontakt z naturą. Chodzenie po górach, spacery po lesie to lekarstwo na które nie potrzeba recepty. 

Podczas codziennych spacerów dostarczamy naszemu ciału podstawowych składników diery ruchowej. Możemy wtedy również ćwiczyć niezwykle ważną zdolność widzenia peryferyjnego, umiejętność, którą powoli zatracamy na korzyść widzenia tunelowego, w którym, poprzez ilość stresu jaką sobie wzajemnie serwujemy na co dzień, stajemy się mistrzami. Ma to ogromne znaczenie dla naszego samopoczucia, a także decyduje o naszych innych umiejętnościach, np. prowadzenia pojazdu, zwiększając bezpieczeństwo na drodze. Widzenie peryferyjne dodatkowo pozwala rozluźnić napięcie w mięśniach twarzy, szczególnie czole i szczękach. 

A oto przykład ćwiczenia:

Wybierz nieruchomy obiekt w odległości ok.10m przed Tobą.

Wpatruj się w niego, próbując jednocześnie dostrzec obiekty z nim sąsiadujące z każdej strony, 

rozszerzaj pole widzenia, wyobrażając sobie  to co nad i za Tobą.

A teraz szybko, przerwa na ruch. Wyjdź na dwór, lub chociaż spójrz przez okno, staraj się dostrzec jak najdalszy obiekt. 

Na zdrowie!

Zostaw komentarz