Jesteśmy pochłonięci organizowaniem, układaniem wszystkiego, by zdążyć na czas. Nasza doba jest dopięta na ostatni guzik, bywa że jeśli wypadnie jeden maleńki element, cały plan może legnąć w gruzach. Gdy liczy się każda minuta dnia, kto myślałby o czymś totalnie spontanicznym… A może by tak… mała przechadzka?
Umysł w excelu
Żyjąc w dużym mieście, posiadając rodzinę – jesteśmy niemal skazani na konieczność doskonałej organizacji dnia. Tylko perfekcyjnie wypunktowany plan pozwoli nam nie pogubić się w gąszczu obowiązków i sprostać wyzwaniom codzienności. Odwożenie dzieci na zajęcia, punktualność w pracy, wyprowadzenie psa, zakupy, nawet spotkanie ze znajomymi – wszystko musi mieć swoje okienko w tabeli, inaczej zginiemy marnie 😉
W weekendy nadrabiamy zaległości z tygodnia. Sprzątanie, spacer, wycieczka, oglądanie filmów, czytanie książek. Wszystko zgodnie z…planem, bo już nie potrafimy inaczej.
Stres w sieci
Pisałyśmy niedawno o tym, jak obecność w mediach społecznościowych oraz korzystanie z urządzeń mobilnych wpływają na poziom stresu w naszych organizmach. Dodatkowo, godziny spędzane w pozycji siedzącej, gdy pracujemy, a potem – wypoczywamy ze smartfonem w dłoni, wpływają negatywnie na mięśnie szkieletowe, mięśnie dna miednicy oraz wydolność oddechową i układ odpornościowy.
Jakby na to nie spojrzeć – rozwój technologiczny jest naszym zbawieniem i przekleństwem jednocześnie. Narzędzia zwiększające wydajność pracy… jednocześnie ją obniżają. Dlaczego? Ponieważ brak umiaru w korzystaniu z najlepszych nawet aplikacji i programów, prowadzi do przemęczenia mózgu nadmiarem informacji i spadku efektywności procesów myślowych. Zamiast myśleć i szukać rozwiązań, sięgamy po internet i gotowe odpowiedzi.
Wakacje
To również potrafimy zaplanować od A do Z – urlop. Tak długo wyczekiwany. Tak bardzo potrzebujemy odpoczynku. Tymczasem brniemy przez te wymarzone dni, odhaczamy kolejne punkty… planu (zwiedzania, trasy) i po powrocie do domu jesteśmy naprawdę… zmęczeni.
Wpatrzeni w ekrany smartfonów, szukamy drogi, ulicy, zabytku, restauracji, połączenia kolejowego. Oczywiście, jeśli przy tym jesteśmy w ruchu i używamy siły własnych mięśni do przemieszczania się, to bardzo dobrze. Ale nadal nasze mózgi mają nas serdecznie dość;)
Dlaczego warto się włóczyć
Nie będziemy Was przekonywać, że to, co proponujemy, jest drobną zmianą. Bowiem niespieszna przechadzka, bez rozświetlonego ekranu przed twarzą, bez konkretnego celu i bez pikającego krokomierza, to w XXI wieku JEST rewolucja.
Zapewniamy Was na co dzień, że chodzenie na piechotę ma sens. Przemieszczanie się z punktu A do punktu B pieszo, wzmacnia nasze ciała i przywraca ich naturalne funkcje.
Z pewnością przydarzyła Wam się taka sytuacja: nie pamiętacie czegoś, jakiejś daty, faktu, szczegółów projektu. Nie potraficie znaleźć rozwiązania. Czujecie znużenie pracą. Wstajecie zza biurka, by zrobić sobie kawę albo wyskakujecie do sklepu po coś do jedzenia. I nagle wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować, a Wy już wiecie, co robić. Co się stało? Przecież tego kwadransa nie poświęcaliście na pracę, tymczasem zadanie rozwiązało się jakby samo, w tle.
Otóż w naszym mózgu wydarzyło się sporo. Pobudzenie krążenia wywołane ruchem ciała, dotlenia tkanki, odżywia mózg. Spacer wpływa na tworzenie się nowych połączeń między neuronami!
Lepiej w lesie niż w miejskiej dżungli
Idealną sytuacją dla pracy i dobrego funkcjonowania naszego mózgu jest przechadzka na łonie natury. Przestrzeń miejska jest zorganizowana schematycznie, poruszamy się w niej na pamięć lub… często korzystamy z elektronicznej mapy, która – nie oszukujmy się – zastępuje naszą orientację w terenie…
Badanie przechadzki
Okazuje się, że przebywanie wśród przyrody stało się tematem badań i namysłu wielu naukowców. Wśród nich jest dr Bonnie Smith Whitehouse, profesor języka angielskiego na Uniwersytecie Belmont w Nashville w stanie Tennessee w Stanach Zjednoczonych.
Whitehouse prowadzi interdyscyplinarne kursy, w których łączy kreatywne pisanie z przechadzkami. Owocem jej pracy twórczej jest m.in. najnowsza książka „Pieszo i beztrosko. O sztuce spacerowania.”
Lektura ta jest skierowana do osób, którym zależy na zmianie podejścia do życia, pracy, codziennego funkcjonowania. Autorka przekonuje, że spacerowanie wpływa na rozbudzenie uważności, a także obecności w Tu i Teraz, czego bardzo nam, współczesnym, brakuje.
Pogrążeni w przeszłości czy też wybiegający nieuchronnie w przyszłość – zatracamy teraźniejszość i jej wyzwania, rytm i piękno. Brak osadzenia w chwili, powoduje narastanie lęków, których podłoże często jest dla nas nieznane. Lęki te z kolei – powodują zauważalny spadek naszej efektywności w działaniu, kreatywności, zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym.
Zatem – którędy droga?
Autorka „Pieszo i beztrosko. O sztuce spacerowania” zwinnie łączy teorię z zachętą do konkretnego działania. Proponuje np. rezygnację z korzystania z urządzeń mobilnych i komputera przez dobę oraz namysł nad tym, w jaki sposób nowoczesna technologia wpływa na nasze samopoczucie.
Jeśli jesteśmy zapętleni w zamkniętych – z pozoru! – planach tygodnia, możemy po prostu iść na wskazówkami Whitehouse i ani się obejrzymy, a podczas spaceru zdejmiemy butyi trochę się uziemimy😉
Droga do szczęśliwego Tu i Teraz prowadzi przez przypomnienie sobie, czym jest zachwyt i podziw. Obudzenie się do życia, powrót do siebie za pomocą praktyki pierwotnego marszu pośród zieleni – pozwoli nam poczuć emocje, o których stopniowo przez lata zapomnieliśmy. Radość życia tkwi w jego prostocie, a my – dzięki wiedzy o naszym nierozłącznym powiązaniu z naturą – mamy do niej dostęp o każdej porze dnia. I możemy tę radość po prostu wybrać, praktykując opisane w książce Whitehouse, przechadzki i ćwiczenia umysłowe.
Ale że tak… bez celu?
Nawet kiedy piszemy te słowa, czujemy, że to niemal absurdalne – chodzić bez celu. W USA za włóczenie można zostać zatrzymanym! Spacerowanie jest wręcz podejrzane…
Prawda jest taka, że cel przechadzki często ujrzymy po fakcie. Po powrocie ze spaceru wpadniemy na jakiś pomysł. Albo podejdziemy spokojnie do tematu, który wcześniej spędzał nam sen z powiek. Być może zaś unikniemy niepotrzebnych nieporozumień z bliskimi lub współpracownikami, gdyż… po prostu już nie będzie nam zależało na udowodnieniu swoich racji za wszelką cenę;)
W dobie silnego marketingu suplementów diety na każdą możliwą – prawdziwą bądź fikcyjną – dolegliwość, niezwykle cenna może się okazać świadomość, iż lekiem na wiele naszych problemów jest… samotny spacer.
Ten krótki czas w ciągu dnia. Bez pośpiechu. Bez jasno określonego celu. Bez telefonu… Czy jesteście gotowi na rewolucję?…